))Zapraszamy na Oficjalną Stronę internetowa Jerzego Roberta Nowaka((

piątek, 21 kwietnia 2017

Odkłamać historię stosunków polsko-żydowskich (V)

Prezydent A. Duda mianował generałem oszusta i renegata J. Karskiego

       Pisałem już o licznych plusach prezydentury Andrzeja Dudy, bez porównania lepszego od takich nieudaczników w roli głów państwa jak  „Bolek” L. Wałęsa, o „mało co magister” A. Kwaśniewski, czy gburowaty bul B. Komorowski. Obiektywizm zmusza  jednak do przyznania, że podczas ponad półtora rocznej prezydentury A. Duda  popełnił zdecydowanie za wiele błędów. Najwięcej z nich wynika z nadmiernej  miękkości prezydenta.  Opiszę je szerzej na swym blogu w tekście: „Podwawelska „miękkość” prezydenta A.Dudy. Szczególnie dużym błędem prezydenta A. Dudy był jego nonsensowny apel w dniu 10 kwietnia 2016 r., abyśmy przebaczyli sobie wszyscy nawzajem. Wiadomo, jakie winy mają przeciwnicy rządów Dobrej Zmiany. Począwszy od ponad 8o morderstw popełnionych przez „Nieznanych Sprawców”, poprzez niszczącą terapię szokową Planu Sorosa-Sachsa-Balcerowicza, złodziejską prywatyzację do  rozlicznych wielkich  afer. Niewiadomo zaś, co maja nam wybaczać politycy SLD, UD, UW, PO, Nowoczesnej etc. Brednia do kwadratu!. Dobrze, że od razu wtedy 10 kwietnia  świetnie skontrował Dudę prezes PIS Jarosław Kaczyński !
    
Najwięcej  poważnych błędów  popełnił prezydent A. Duda jednak w  sprawach stosunków polsko-żydowskich. O kilku z nich pisałem już w  poprzednich odcinkach tego blogu. Teraz wspomnę szerzej o innym ciężkim błędzie prezydenta Dudy jakim było  nonsensowne  wywyższenie przez prezydenta A. Dudę do stopnia generała  Jana Karskiego. Ten dzielny kurier  z czasów wojny w ostatnich kilkunastu latach swego życia konsekwentnie szkodził Polsce i Polakom, zachowywał się jak renegat i antyPolak, czego rozliczne przykłady przytaczam niżej w tekście Dodajmy, że był on również wybielaczem komunistycznych zbrodniarzy od Bieruta, Bermana i Cyrankiewicza po Jaruzelskiego, a zarazem entuzjastycznym propagatorem  prezydentury A. Kwaśniewskiego za co bardzo ostro skarcili go J. Nowak-Jeziorański, W. Bartoszewski, Z. Korbońska i inni działacze Podziemnego Państwa Polskiego. A przy tym wszystkim  pan Karski był wielkim  samochwałem, oszustem  i mistyfikatorem., czemu dał wyraz już w pierwszej swej książce.
   
Jak J. Karski nakłamał o swym rzekomym „heroicznym” zakradnięciu się do obozu zagłady dla Żydów w Bełżcu

W 1944 r. Jan Karski wydał w Bostonie w USA swoje  blisko 400-stronnicowe pamiętniki „Secret State” (Państwo Podziemne). Dla zyskania tym większej popularności książki  często mocno koloryzował w niej, a niekiedy cynicznie kłamał. Najskrajniejszym jego kłamstwem była  13 stronnicowa relacja  (ss./333-352) o swym rzekomym, heroicznym zakradnięciu się do obozu zagłady dla Żydów w Bełżcu. Było to ordynarne kłamstwo. Nawet w panegirycznej książce o Karskim Amerykanina E. Thomasa Wooda i Polaka  Stanisława M. JankowskiegoKarski” przyznaje się, że Karski nigdy nie był w obozie w Bełżcu. Autorzy stwierdzają to w dość delikatnej formie, pisząc (ss. 151-152): „Miasteczko, do którego przyjechał Jan, nie było Bełżcem i on sam o tym wiedział. (Podkr.-JRN). Gdy trzy miesiące później znalazł się w Londynie, opisał to miejsce jako „obóz rozdzielczy oddalony o jakieś pięćdziesiąt kilometrów od miasta Bełżec (...) W raporcie ogłoszonym w  sierpniu 1943 roku Jan umieścił ten obóz najpierw dwanaście mil, a potem dwanaście kilometrów od Bełżca. Gdy zaś w 1944 roku zaczął publicznie mówić o  swojej misji, miasteczko, w którym się znalazł, stało się samym Bełżcem. Najwyraźniej wraz z upływem czasu myliły mu się szczegóły”. ładne „pomyłki” pana samochwała! Miejscowość, do której przybył Karski w ciągu zaledwie roku zmieniła się w jego relacjach z miejscowości położonej o „jakieś pięćdziesiąt kilometrów od Bełżca” w miejscowość  znajdującą  się dwanaście kilometrów od Bełżca, a w końcu  w miasto obozu zagłady-Bełżec.  Co więcej Karski dorobił całą  bajeczkę o tym,  jak to z narażeniem życia przekradł się do tego obozu w przebraniu estońskiego strażnika, i o tym jak wiele  nerwów i obaw kosztowało  to takiego „herosa” jak on. Warto przypomnieć, że pełną samochwalstwa relację J. Karskiego o rzekomym  pobycie w obozie zagłady w Bełżcu zakwestionował m.in. w  faktograficznym  tekście red. Stanisław Michalkiewicz. (Por. Gdzie był i co widział Jan Karski? Komentarz  •  specjalnie dla www.michalkiewicz.pl  •  22 kwietnia 2014).

    Karski często fantazjował, nieraz robiąc to ze skrajnym cynizmem
   
Nawet z panegirycznej książki  E. T. Wooda i S. M. Jankowskiego wynika, że  Karskiego cechowała wręcz notoryczna skłonność do kłamstw, głównie dla upiększenia i zwielokrotnienia swej wojennej roli. Oto kilka przykładów. Przewodniczący Amerykańskiego Kongresu Żydów Morris Waldmann pisał: „i na podstawie wiarygodnych informacji doszedłem do wniosku, że wiele z jego (Karskiego-JRN)  stwierdzeń było nieprawdziwych i wątpliwych”. (Wg. E.T. Wood i S. M. Jankowski: op.cit.,s.263). Waldmann zarzucał Karskiemu, iż nakłamał, mówiąc mu, że wszedł do obozu zagłady w mundurze litewskim, a na spotkaniu dzień wcześniej mówił o mundurze estońskim. Zataił w ten sposób informacje na temat munduru ukraińskiego, w który  rzeczywiście był przebrany. (Por. tamże, s. 263). Waldmann przyłapał Karskiego również na innej nieścisłości - stwierdzeniu, że przybył do Stanów w lutym 1943 roku (w rzeczywistości przyjechał w czerwcu 1943 r.) Były jednak  również i dużo gorsze kłamstwa w  wypowiedziach i tekstach Karskiego. W raporcie z lata 1944 r. Karski pisał do rządu: „Wydawcy moi kładą nacisk, ażeby część żydowską książki szczególnie rozbudować. Chcą, ażebym pisał o walce w Getcie Warszawskim, pomimo, że konstrukcyjnie nie wiąże się to z całością (...) Być może,  że pójdę za ich sugestią” (Cyt. za E. T. Wood i  S. M. Jankowski: op. cit. s. 284). Jak piszą cytowani wyżej autorzy: „W ostatecznej wersji książki przywódcy Bundu i syjonistów informują Karskiego o planach powstania w getcie. Autor umieścił te informacje, kierując się zapewne sugestią wydawcy, chociaż dobrze wiedział, że informacja ta nie jest prawdziwa (podkr.-JRN), w 1942 r. jeszcze o tym nie rozmawiano”.. Karski, notoryczny fałszerz, znów nakłamał bez większych skrupułów! Zdumiewała łatwość, z jaką Karski godził się na tego typu „retusze” prawdy w książce, którą określano jako autentyczne świadectwo owych czasów, świadectwo, do którego później sięgali amerykańscy naukowcy, „niepomni na niedopowiedzenia i adaptacje”.  W książce E.T.Wooda i S. M. Jankowskiego (op.cit.,s. 283) czytamy : „wiele przedstawionych szczegółów  daleko odbiegało od prawdy (...) chwilami retuszował rzeczywistość,. aby osiągnąć  bardziej dramatyczny efekt”.   
 Zapytam tu: jakąż wartość historyczną mają tak zretuszowane i zafałszowane  pamiętniki Karskiego?
                  
J. Karski, wieczny oportunista
        
Rozmaite  przeróbki i „adaptacje” ( m.in. dodane na prośbę wydawcy fragmenty o rzekomym romansie z Danutą Sławik) nieźle sie opłaciły Karskiemu. Pełna dodatkowo wymyślonych sensacji książka bardzo dobrze sie sprzedawała, a  Karski  otrzymał za nią wysokie honorarium. Na dodatek urósł do roli wielkiego bohatera, zwłaszcza po opowieści o tak niebezpiecznym przedarciu się do obozu zagłady w Bełżcu. Nie wszystkim jednak podobał się sposób przedstawiania polskich spraw w książce i w wystąpieniach J. Karskiego w USA. Według książki E. T. Wooda i S. M. Jankowskiego (op.cit.,s.292) jednoznacznie i ostro wystąpił przeciw Karskiemu jeden z najwybitniejszych polskich patriotycznych Żydów, z tzw. nurtu asymilatorów, b. legionista i  i przedwojenny minister w rządzie polskim Henryk Rajchman. Zwracając się do tłumu Polaków w Detroit H. Rajchman nazwał Karskiego „kanalią, fałszywym dyplomatą opływającym w luksusy i działającym na szkodę Polski” Jak piszą biografowie Karskiego  E. T. Wood i S. M. Jankowski (op.cit.,s.292) :„Jan wyraził swe oburzenie, próbował się bronić (choć niezbyt uczciwie, gdyż pisał o skromnym życiu, które prowadzi, nie wspominając o swoich  wynagrodzeniach za książkę i odczyty) (podkr.-JRN) i domagał się sprostowań”. W odpowiedzi b. minister RP zarzucił Karskiemu upowszechnianie fałszywych informacji o sytuacji w  kraju i wybielanie sowieckiej polityki wobec Polski. Faktem było, że Karski był aż nadto skory do  przystosowywania się do ludzi, od których zależało jego promowanie. Tak jak skwapliwie przystosowywał się do wszystkich postulatów wydawcy, tak wcześniej pilnie przystosowywał sie do tego, czego oczekiwali jego angielscy przełożeni w radiu, zwłaszcza w tak drażliwej sprawie jak stosunki polsko-sowieckie. Według książki E. T. Wooda i S. M. Jankowskiego Karski opowiadał się za rozwiązaniem pojednawczym ( w stosunkach ze Stalinem -JRN). Uważał, że (...) należy ) (...) wziąć pod uwagę uzasadnione oczekiwania Związku Sowieckiego, że jego zachodni sąsiad będzie krajem stabilnym i nastawionym przyjaźnie. Polakom zatrudnionym w radiu „Świt” mówił, że jego poglądy podziela większość działaczy podziemia (choć zapewne  było inaczej).(Podkr.-JRN). Jak można   się domyślać angielskich przełożonych radia cieszyły te opinie”. A wieczny oportunista Karski cieszył się ich coraz większymi względami.
      
J. Karski a  Witold Pilecki
    
Wyjątkowo wielkie wyróżnienie Karskiego przez prezydenta A. Dudę, który mianował go pośmiertnie generałem   boli tym mocniej, że dużo  czystsza od niego postać, jaką był Witold Pilecki jest oficjalnie niższa rangą - jest tylko pułkownikiem. Przypomnijmy, że  Witold Pilecki został aresztowany w 1947 r. a później stracony w 1948 r.. Pilecki wciąż ryzykował swoje życie w walce o Polskę, podczas gdy Karski   „przepuszczał pieniądze rządu londyńskiego w domach publicznych Paryża” ( Wg .tekstu Andrzeja Horubały: Zapiski o bohaterze  („Do rzeczy” 22 kwietnia 2014 r.). Dodajmy do tego inną sprawę. W 2007 r., miałem  zaszczyt rozmawiania  w Nowym  Jorku z prawdziwie wspaniałą osobą- byłą działaczką Państwa Podziemnego Zofią Korbońską, wdową po słynnym Delegacie Rządu na Obczyźnie Stefanie Korbońskim. Miała jak najgorszą opinię o Karskim, szczególnie ostro piętnując jego pazerność i chciwość. Opowiadała, ze w 1946 r. brytyjska  policja celna zatrzymała na granicy Karskiego, który przemycał do W. Brytanii złoto i dolary.  Przed groźbą więzienia uratował go tylko  b. ambasador polski w Londynie Edward Raczyński. Nieprzypadkowo jako główny sposób zarobku w latach 60-tych i 7-0-tych Karski wybrał remonty nieruchomości i sprzedawanie ich potem pod dużo wyższej cenie. W polskich realiach uniwersyteckich „ten  sposób zarabiania pieniędzy uważany byłby za skandaliczny”.(Wg. E.T. Wood, S. M. Jankowski : op. cit.s, 308).

  Andrzej  Horubała przeciw zmistyfikowaniu swej roli przez J .Karskiego
       
Jednym z jakże nielicznych   tekstów o Karskim, pisanych bardzo obiektywnie, i bez panegiryzmu był szkic  znanego publicysty i reżysera telewizyjnego Andrzeja Horubały : Zapiski o bohaterze („Do rzeczy” ,22 kwietnia 2014 r. Red. Horubała pisał o Karskim m.in.: „Im dłużej czytam o Karskim, tym silniejszy budzi się we mnie opór. Im dłużej czytam o Karskim, tym mniej go lubię. Dlaczego? Może dlatego, że się po prostu z nim nie zgadzam? Że jego wypowiedzi, zachowania, kwestionują moje przekonania i polityczne opcje. Że jego postać burzy moje ustabilizowane spojrzenie na historię. Że był bohaterem – nie ulega najmniejszej wątpliwości. Ale jego późniejsze dzieje, dzieje jego legendy, mitologizacje, jakim podlegały on i jego misja, interpretacja tego, co się stało, przestają być tak krystalicznie przejrzyste, a postać jego zaczyna mienić się różnymi, czasami konfliktowymi odcieniami i gryzącymi się barwami. I postać Karskiego wymyka się, staje się niejednoznaczna i rozpada się na wiele wzajemnie sprzecznych opowieści. Czy nie za sprawą samego Karskiego? Czy to nie on sam był jednak trochę kameleonem? Zmieniającym swój wygląd w zależności od otoczenia, wpasowującym się w różne mityczne ujęcia, realizującym bardzo różne narracje. (...) Przecież przeczuwał, w co ładuje nas historia. I z rozmów w Stanach Zjednoczonych szykował dwa raporty – ściśle tajny dla premiera Mikołajczyka i drugi pełen przemilczeń – dla rządu. Zaczynał się czas dyplomacji i wielkiego kłamstwa. I przecież miał Karski swój udział w manipulacji Mikołajczyka i Sprzymierzonych, gdy zatrudniony w brytyjskiej radiostacji Świt, udającej krajowe podziemne radio, dbał o niepodejmowanie drażliwego tematu zagrożenia ze Wschodu. Cenzurował prawdę i miał swój udział, gdy milczał w sprawie zagrożenia okupowanego kraju komunistyczną agenturą. Gdy pomijał zbrodnie sowieckiej partyzantki. Był dyplomatą, był politykiem. (...). Jest dla mnie Karski postacią kontrowersyjną. To, co robiono z jego legendą, to, co ze swą legendą robił sam, irytuje mnie, drażni, budzi sprzeciw. (...) „.

Jak   „odstępca” J. Karski -wsparł  kampanię wyborczą  A. Kwaśniewskiego w prezydenckich wyborach 1995 r.  
   
Według panegirycznej książki E. T. Wooda i S. M. Jankowskiego (op.cit.,ss.310-312) J. Karski od połowy lat pięćdziesiątych pozostawał w bliskim kontakcie  z amerykańską agencja wywiadowczą CIA, a nawet „w pewien sposób wziął udział w antykomunistycznej nagonce, rozpętanej w latach pięćdziesiątych przez senatora Mc Carthyego” (tamże,s.307). We wrześniu 1955 r. wystąpił z ramienia amerykańskiego Departamentu Stanu jako orędownik „amerykańskiego stylu życia” z serią 140 wykładów w krajach Azji. Jedenaście lat później, w okresie od września 1966 roku  do lutego 1967 roku wystąpił z kolejną wielką serią wykładów wspierających amerykańską politykę w kilkunastu krajach Azji, Afryki i basenu Morza Śródziemnego przeciw komunistom. Na tym  tle tym bardziej  szokowała  zadziwiająca ewolucja Karskiego w połowie lat 90-tych. Wziął wtedy bardzo aktywny udział w kampanii propagandowej na rzecz  postkomunistycznego kandydata do prezydentury RP Aleksandra Kwaśniewskiego, a potem wziął udział w uroczystym zaprzysiężeniu go na prezydenta RP. Co więcej Karski gorąco pogratulował Kwaśniewskiemu jego zwycięstwa wyborczego,. zamieszczając w postkomunistycznej „Trybunie”   z 25-26 grudnia 1995 r.(nr 274) list do postkomunistycznego prezydenta-elekta pod nagłówkiem: „Naród powierzył Panu spełnienie  jego woli i nadziei”.  Znając chciwość Karskiego można przypuszczać, że tak mocno poparł Kwaśniewskiego wcale nie bezinteresownie; przypuszczalnie postkomunistyczny kandydat do prezydentury odpalił mu niezłą sumkę.
      
Nader aktywne wsparcie ,udzielone przez Karskiego postkomuniście Kwaśniewskiemu wywołało  bardzo ostry sprzeciw kilku  byłych czołowych żołnierzy Polski Podziemnej. 15 grudnia 1995 r. na  łamach „Rzeczpospolitej” ukazał się ich pełen goryczy i oburzenia na Karskiego list otwarty, podpisany przez J. Nowaka Jeziorańskiego, W. Bartoszewskiego, Z. Korbońską, A. Pomiana i T. Żenczykowskiego.  . Piętnując opublikowanie na łamach SdRP-owskiej „Trybuny” pochwalnego listu Karskiego do Kwaśniewskiego sygnatariusze listu zarzucili mu, że w swej wypowiedzi na łamach „Trybuny” „Jan Karski nie tylko „rozgrzeszył wasalne władze PRL od Bieruta po Jaruzelskiego ze zbrodni dokonanych na Polsce,  ale przypisał im inicjatywę i zasługę w odzyskaniu przez Polskę niepodległości. Z największą niechęcią i żalem podnosimy głos protestu przeciwko wystąpieniu naszego kolegi z lat Polski Walczącej. Wobec nieprawdy, jaka zawiera niemal każde słowo tej wypowiedzi, milczeć nam nie wolno. Tym bardziej, że „Trybuna” powołuje się we wstępie na wielki autorytet autora listu (...) Czy historykowi dziejów  ostatnich, jednemu z ostatnich żyjących świadków historii i straszliwej polskiej tragedii lat 1944-1945 oraz lat następnych trzeba przypominać powszechnie znane fakty ? Czy zapomniał, że Polska była okupowana przez Armię Czerwoną i NKWD, a Stalin dokonał wewnętrznego podboju kraju dzięki dobrowolnej i gorliwej pomocy tych Polaków, dla których włączenie Polski do ZSRR jako jeszcze jednej republiki radzieckiej stało się życiowym celem od chwili odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 r. NKWD juz po kilku miesiącach stał sie niepotrzebny. Zastąpili go polscy siepacze Bieruta, Radkiewicza i innych. Z ich rak śmierć poniosły dziesiątki, jeśli nie setki tysięcy towarzyszy walki podziemnej Jana Karskiego.  Znane są dziś dokumenty i listy imienne ludzi wieszanych, rozstrzeliwanych, więzionych i torturowanych przez Polaków z partii Aleksandra Kwaśniewskiego. Według Karskiego Bierut nie miał innego wyboru, musiał wobec „sowieckiej potęgi” podpisywać wyroki  śmierci na żołnierzy AK i przywódców Podziemia. Gomułka musiał wydać rozkaz masakry stoczniowców w siedemdziesiątym roku. Zdaniem Karskiego wobec potęgi rosyjskiej nie mieli innego wyboru. Karski  rozgrzesza partie Kwaśniewskiego z „wojny z narodem” wypowiedzianej w 1981 r, ,śmierci górników w kopalni „Wujek”, zamordowania Pyjasa i Przemyka, męczeńskiej śmierci ks. Popiełuszki i innych zbrodni stanu wojennego.(...)”
    
Szczególnie ostro zabrzmiały słowa końcowego akapitu wspomnianego  listu otwartego do Karskiego: „Należymy podobnie jak Karski do odchodzącego pokolenia Polski walczącej (...) Z głębokim żalem stwierdzamy, że Jan Karski w swym oświadczeniu, jak również w liście do Aleksandra Kwaśniewskiego, dopuścił się aktu odstępstwa od tych ideałów, którym służył tak bohatersko ryzykując wielokrotnie swoje życie w latach wojny i okupacji”.(Podkr.-JRN). Karski ogromnie obraził sie na sygnatariuszy listu, i jak pisano  „do końca życia nie podał ręki Bartoszewskiemu i Nowakowi-Jeziorańskiemu”.
     
Jak Karski wysławiał komunistycznych zbrodniarzy, łącznie z J. Bermanem
     
Karski, bezlitosny w swych potępieniach dla polskich elit patriotycznych z przeszłości (o czym niżej) miał nadzwyczaj wiele zrozumienia dla rządców komunistycznych, łącznie z takim zbrodniarzem jak Jakub Berman.  Dość przypomnieć jakże głupawe wynurzenia Karskiego w telewizyjnej „Godzinie Szczerości” w lipcu 1996 r. Oto niektóre z nonsensów wówczas wypowiedzianych publicznie przez Karskiego: „Najlepszą partią jest Unia Wolności. Bierut, Berman, to porządni ludzie, cóż mogli oni zrobić wobec  Kremla? Cyrankiewicz, kiedy go znałem, to najszlachetniejszy człowiek. Komuniści- znałem wielu szlachetnych komunistów. Żydzi są lepszymi patriotami niż Polacy... Kościół,. e...Kościół. Prawica, to takie coś koło Kościoła. Prawica? Obrzydliwi ludzie. Życzę prawicy jak najgorzej (...) Kwaśniewski, świetny prezydent! Bezpartyjny!”.(Cyt. za „Myśl Polska z 21 lipca  1996  r. ) Karski powiedział tam również: „Żydzi zamieszkujący  nasz kraj to najszlachetniejsi Polacy, których trzeba otaczać szacunkiem oraz przepraszać za to, że musieli zmieniać nazwiska pod naporem polskich antysemitów”.( Cyt. za:: Andrzej Lgocki : Godzina prawdziwej szczerości, „Nasza Polska”). Czy nabożny, prawicowy  prezydent A, Duda naprawdę nie znał tych wypowiedzi Karskiego?  A gdzie byli jego doradcy.

J. Karski wysławiał Jaruzelskiego i C. Kiszczaka
      
Bardzo ostra krytyka Karskiego ze strony  działaczy Polskiego Państwa Podziemnego na czele z J. Nowakiem Jeziorańskim i W. Bartoszewskim w 1995 r. nie zmieniła postawy byłego kuriera Dalej brnął wytrwale w umizgach do środowisk postkomunistycznych. W 1997 r. w wywiadzie dla postkomunistycznych „Wiadomości Kulturalnych”, redagowanych przez starego agenta SB K.T.Toeplitza, Karski posunął się nawet do wychwalania zasług Wojciecha Jaruzelskiego i Czesława Kiszczaka jako „inicjatorów” Okrągłego Stołu. Stwierdził m.in. ; „Od rządu Jaruzelskiego i Kiszczaka.  wyszła twórcza, moim zdaniem, inicjatywa, może jest możliwa jakaś współpraca? I wyszedł tego kompromis, okrągły stół, wreszcie nowa rzeczywistość polska”. (Por. „Poprawki do obrazu Polski”, wywiad Adama Budzyńskiego z Janem Karskim, „Wiadomości Kulturalne” z 16 lutego 1997 r.)

3 komentarze:

  1. JEŚLI TAK TO KARSKI NA ŚMIETNIK HISTORII

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepraszam Pana, pisze Pan o złodziejstwie na początku lat 90, ale jakoś Pan sprytnie nie wspomniał o "zasługach" partii PC Panów Kaczyńskich, którzy w grabieniu majątku Polski uczestniczyli aktywnie. Warto tu wspomnieć o aferze FOZZ i trzeba zadać pytanie skąd się wziął majątek spółki SREBRNA, chyba że chce mi Pan wmówić, że SREBRNA i Kaczyński nie mają ze sobą nic wspólnego. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. W książce "Tajne Państwo" nie ma ani słowa o romansie z jakąkolwiek z kobiet.
    Sugestie amerykańskiego wydawcy dotyczące zawarcia w książce romansu Karski odrzucił jako nieprawdziwe i jest to jasno przedstawione we wstępie do polskiego wydania.

    Proponuję przeczytać książkę, którą Pan krytykuje Panie profesorze.
    Pozostała cześć Pana tekstu na podobnym poziomie - strata czasu.
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń